Z przerażeniem przeczytałem znaleziony w Internecie tekst poradnikowy dotyczący instalacji antenowych pod znamiennym tytułem: „Montujemy talerz satelitarny bez pomocy specjalisty”. Rozumiem wszystko: pewnie chodzi o porcelanę, ale dlaczego ona jest satelitarna i od czego, po co ten specjalista? Cały tekst poleca jeden z największych portali zajmujący się sprzedażą sprzętu na skalę krajową – strach się bać!
Tekst zaczyna się prawie profesjonalnie:
– Zamierzasz wyposażyć swój dom w instalację satelitarną i zastanawiasz się, czy poradzisz sobie sam z tym zadaniem? Ustawienie anteny wcale nie jest takie trudne. Przeczytaj nasz poradnik i zdecyduj, czy jest ci potrzebna pomoc montażysty.
Całość można znaleźć w Internecie. Nie będę tu promował nietrafionych porad, więc linka nie będzie, tym bardziej, że taki pseudoporadnik służy do przekierowania klientów do odpowiednich działów portalu sprzedażowego. Z jednej strony, po zastosowanym słownictwie widać, że zostało to napisane dla przeciętnego Kowalskiego. Z drugiej strony można zauważyć, że autor nie jest instalatorem tv-sat, a raczej osobą, której kiedyś udało się amatorsko ustawić antenę satelitarną. Zachęcanie innych do samodzielnej instalacji nie jest dobrym pomysłem, ponieważ w większości przypadków kończy się to źle ustawioną anteną, co skutkuje pikselozą lub nawet czarnym ekranem nawet przy nieznacznym pogorszeniu warunków atmosferycznych. Szacujemy, że około 80% anten w naszym kraju jest źle ustawionych, gdyż klient albo oszczędza, albo myśli, że sam zrobi to najlepiej.
Trzeba czytelnikom wyjaśnić, że jeśli ktoś w sieci wypisuje porady tego typu lub sprzedaje talerze satelitarne, konwentory, konwektory czy też stosuje niepoprawne wyrażenia (np. ta satelita zamiast ten satelita), to od razu powinna zaświecić się czerwona lampka. To oznacza, że nie mamy do czynienia z prawdziwym profesjonalistą.
Zacznijmy od początku jeśli chodzi o porady dotyczące instalacji antenowych. Pisaliśmy o tym w tekście: „Domowa instalacja antenowa: 10 pytań i odpowiedzi”, więc najpierw odsyłamy tam.
Na pewno podstawą instalacji antenowej jest dobry uchwyt antenowy (stojak). Przy obecnych coraz częstszych, silnych wiatrach jest to bardzo ważne. Zbyt długi stojak (odstający) powoduje drganie anteny na wietrze i gorszy odbiór. Co więcej przy wyborze stojaka potrzebne jest doświadczenie i to wieloletnie, bo tylko instalator lub przynajmniej inżynier jest w stanie ocenić co i jak zainstalować. Na rynku są stojaki ze specjalnymi certyfikatami (TÜV), stojaki aluminiowe, które nie rdzewieją. Gorzej, gdy uchwyt ścienny zespawany za stodołą na wsi montuje sam właściciel na 10. piętrze z pewnym wiatrem na tej wysokości – potem muszą interweniować strażacy lub profesjonalny instalator.
Trzeba dobrać uchwyt do anteny:
- jej wielkości (każde 10 cm średnicy zwiększa powierzchnię, co stanowi potem większe zagrożenie),
- masy anteny (stalowa czy aluminiowa),
- miejsca instalacji na budynku (im niżej, tym lepiej, jaka ściana czy barierka, unikać należy komina czy dachu),
- położenia na terenie kraju (w górach halny, nad morzem wiatr od morza lub zachodu),
- odległości anteny od tunera/telewizora (do 50 m),
- antena obrotowa czy stacjonarna (obrót potrzebuje jeszcze większego doświadczenia),
… tych przypadków jest tak dużo, że użytkownik kupując zestaw antenowy sam nie jest w stanie tego ocenić.
Kabel i złączki też są równie ważne jak antena i uchwyt. Kabel koncentryczny powinien być markowy 75 ohm (nie 50 ohm), najlepiej miedziany, nie krótszy niż 5 m i nie dłuższy niż 50 m (straty). Jeśli będą dobre, najnowsze złączki samokompresyjne lub zaciskane, to wcale nie trzeba żadnej taśmy izolacyjnej, bo ta może gromadzić wodę i z czasem więcej zaszkodzić niż pomóc. Zresztą konwerter powinien mieć specjalną pokrywę zabezpieczającą. W pseudoporadach taśma izolacyjna to… podstawa! Kiedyś tak było – teraz niekoniecznie.
Przygotowanie kabla koncentrycznego przy pomocy tzw. kombinerek to jakaś mordęga! Są specjalne przyrządy do zarabiania kabla pod konkretną złączkę, a jeśli już to lepszy jest nóż w sprawnych rękach. Profesjonalny instalator nie przyjdzie z byle jakim kablem i kombinerkami, ale kablem wielokrotnie sprawdzonym w boju i fachowymi przyrządami, gdyż w razie usterki będzie musiał tam jeździć na poprawki w ramach darmowej rękojmi, a to teraz się nie kalkuluje, bo paliwo tanie nie jest, a i czasu szkoda.
Sama instalacja przy pomocy wskaźnika wychyłowego to tylko taka powierzchowna forma ustawienia samej czaszy, ale już bez precyzji, bez ustawienia kąta skręcenia konwertera i sprawdzenia innych parametrów (C/N, BER, MER) czy też poszczególnych transponderów, zwłaszcza tych kontrowersyjnych (np. tam gdzie jest TVN). Dlatego właśnie te 80% anten satelitarnych w Polsce jest źle ustawionych, gdyż wynika to z takich domowych metod – autoinstalacji. Poważny instalator tv-sat ma konkretny miernik i sprawdzi wiele parametrów, nim opuści miejsce instalacji. Wtedy nie ma objawów, z jakimi spotykamy się na wielu forach, że przy byle chmurce nie ma obrazu lub jest pikseloza na takim czy innym transponderze – to jest objaw utraty sygnału lub braku odpowiedniego poziomu sygnału z zabezpieczeniem na gorszą pogodę – czasami 1-2 dB uzyskane przez fachowca robi tę różnicę przy deszczu czy śniegu.
Nie będziemy tu opisywać, jakie są sztuczki instalatorskie, gdyż nie miejsce i czas na to. Sugerujemy czytać regularnie nasze poradniki, w których wiele jest pomocnych szczegółów i ciekawostek. Pisaliśmy m.in. „Jak poprawić sygnał z anteny satelitarnej?” czy „Jak pogodzić dwie platformy w domu?”
- Janusz Sulisz