Od jakiegoś czasu redakcja SAT Kuriera przygląda się bardzo sprytnym reklamom na Facebooku oraz stronom internetowym, które zachwalają „cudowne” anteny, które mają odbierać podobno wszystko, w tym także kanały płatnej telewizji. Jak to możliwe? Twórcy stron twierdzą, że kablówki mają obowiązek nadawania na „tajnej” częstotliwości wszystkich kanałów ze swojej oferty i to jeszcze w wersji niekodowanej (FTA). Większej bajki już dawno nie słyszeliśmy!
Sprawdziliśmy ten temat pod każdym kątem, zarówno od strony oferowanego produktu, czyli tej „cudownej” anteny, która faktycznie fizycznie istnieje, ale także od strony prawdziwości informacji na stronach internetowych oraz na Facebooku. Od redakcji: w sumie to dziwimy się, że FB tego nie blokuje jako klasycznego fake newsa.
Kupiliśmy tę „cudowną” antenę z USA już w 2016 roku, zanim ktoś „genialny” przy pomocy pewnego triku postanowił ją sprzedawać w Europie, w tym także w Polsce, wykorzystując sprytnie spreparowane informacje nabierające tysiące ludzi. My przetestowaliśmy tę antenę, w USA nazywaną MOHU Leaf®, po to, by jasno stwierdzić, czy będzie można ją spokojnie sprzedawać na polskim rynku – konkretnie do odbioru kanałów DVB-T. Pisaliśmy o tym w skrócie w wydaniu SAT Kuriera 1-2/2016.
Co to jest MOHU Leaf®?
MOHU Leaf to rewolucyjna antena wewnętrzna pod marką MOHU produkowana w USA, która jest cienka jak papier lub raczej liść (stąd nazwa z ang. leaf = liść]. Do tego jest stosunkowo mała, jak kartka papieru (28 x 22 cm), co w porównaniu z dużą anteną siatkową, nie mówiąc o kierunkowej antenie z wieloma dipolami, robi wrażenie. Leaf 50 oferuje dodatkową sprawność poprzez wsparcie opatentowanej technologii wzmacniacza. Korzystając z technologii filtrowania RF CleanPeak™, antena Leaf 50 oferuje 15 dB wzmocnienia, filtrując potencjalne zakłócenia pochodzące z sygnałów komórkowych i FM.
MOHU Leaf 50 bazuje na ratującej życie technologii zaprojektowanej i opracowanej dla amerykańskiego wojska, aby dyskretnie wykryć tzw. IED (improwizowany ładunek wybuchowy, ang. Improvised Explosive Device). W żargonie żołnierskim funkcjonuje także określenie „ajdik”, będące spolszczeniem akronimu IED. Firma MOHU dostrzegła możliwość przełożenia technologii wojskowej na rewolucyjny projekt anteny telewizyjnej. W 2011 roku powstał oryginalny projekt cienkiej anteny MOHU Leaf, który szybko staje się najlepiej ocenianą i najlepiej sprzedającą się anteną HDTV na świecie.
Wewnętrzna antena MOHU Leaf®, która wygląda jak kawałek plastikowej kartki ze zwisającym kablem do telewizora, jest tylko trochę większa niż kartka papieru. Są różne wersje MOHU z wzmacniaczem lub bez, o różnych wymiarach. Anteny Leaf 30 i Leaf 50 – nazwy tych anten są teoretycznymi zasięgami odbioru naziemnej telewizji cyfrowej w milach (30 mil i 50 mil), ale w Stanach. Co więcej firma zmodernizowała wersje anteny MOHU Leaf 50, by miała zasięg aż 65 mil, czyli ponad 100 km.
Amerykański producent poszedł krok dalej i w ofercie ma też najlepszą, ekologiczną wewnętrzną antenę ReLeaf.
ReLeaf to coś więcej niż cienka antena, to w rzeczywistości papier! Wykonana została w 30% z tektury poddanej recyklingowi i bezchlorowych kolorów poprodukcyjnych. ReLeaf ma certyfikat FSC, Green Seal i Green-e Certified. Odrzucono także instrukcję drukowaną na papierze, jako czyste marnotrawstwo. Wydrukowano ją bezpośrednio na opakowaniu, a to jest wykonane w 100% z tektury z odzysku.
Co więcej? Tworzywo sztuczne używane do produkcji anteny ReLeaf to właściwie zmiażdżone skrzynki kablowe. Zamieniono odpady kablowe w elementy anteny, miażdżąc skrzynki kablowe, zamieniając je w MohuGrind, aby stworzyć plastikowe elementy ReLeaf. I co więcej to wszystko wyprodukowano wykorzystując energię odnawialną.
Jest też zewnętrzna antena MOHU Sky® 60 Attic, która kosztuje 150 dol. i ma zapewniać zasięg aż 60 mil, czyli prawie 100 km. Wszystko jest możliwe, ale pytanie czy w polskich warunkach przy małej liczbie nadajników DVB-T jest to do odbioru z takiej odległości? Mamy wątpliwości!
Testy MOHU Leaf w Krakowie
Sprawdziliśmy w Krakowie wersję anteny MOHU Leaf 30 bez wzmacniacza. Tę antenę sprowadziliśmy do Krakowa i wypróbowaliśmy w polskich warunkach. Antenę można przymocować do szyby w oknie, a kabel wpiąć do złącza telewizyjnego w telewizorze z tunerem DVB-T, wyszukać kanały z multipleksów NTC w Polsce i mieć odbiór ogólnie dostępnych kanałów. To jest tzw. włączenie Power i oglądanie wszystkich kanałów. Co to znaczy „wszystkich”?
Niestety anteny MOHU Leaf zainstalowana na oknie wewnątrz na parterze nie pozwoliła na wyszukanie jakikolwiek kanałów DVB-T. Piętro wyżej było lepiej, bo można było wyszukać jeden lub dwa multipleksy, ale nigdy nie wszystkie. Wyjście z anteną MOHU na zewnątrz poza budynek przy odpowiednim ustawieniu pozwalało na odbiór wszystkich multipleksów, ale sygnał nie zachwycał. W końcu to antena wewnętrzna, a nie zewnętrzna! Dla jasności dodać należy, że jakoś dziwnym trafem nie udało nam się odebrać kanałów z „tajnej” częstotliwości, ani żadnych z oferty płatnej kablówki.
Uznaliśmy więc, że pomysł anteny MOHU Leaf jest rewelacyjny, ale niekoniecznie sprawdzi się w polskich warunkach, gdzie anteny pokojowe zwykle wracają od klientów do wielu sklepów internetowych – co antena zewnętrzna to zewnętrzna!
To są fakty, które ustaliśmy jeśli chodzi o produkty amerykańskiego MOHU, który wpadł na kilka fajnych pomysłów, w tym wykorzystanie pewnych technologii określanych jako wojskowe, nie mówiąc o proekologicznej antenie, częściowo z papieru.
Poszliśmy jeszcze dalej, ściągając z Chin próbki cienkich, plastikowych anten pokojowych, które miały działać podobnie do anten MOHU. Niestety ich działanie było jeszcze gorsze niż MOHU Leaf. Nie pomagał wzmacniacz. Owszem można je w Polsce wykorzystać w idealnych warunkach, gdy nadajnik DVB-T dosłownie widać z okna, ale im dalej od nadajnika, tym gorzej. Podkreślmy to raz jeszcze – co antena zewnętrzna to zewnętrzna!
Czas zdemaskować potencjalnych oszustów
Przyjrzeliśmy się tekstom o tych „cudownych” antenach, nazywanych leaf, tv radius lub inaczej, najczęściej na sprytnie przygotowanych stronach internetowych, które często wyglądają podobnie do znanych stron, np. Engadget, które opisywały antenę MOHU. To, co na tych stronach się wypisuje, to czysty fake news lub inaczej oszustwo. Podobnie jest na Facebooku, gdzie przy pomocy spreparowanych tekstów ze stron, za opłatą dla FB, nabiera się naiwnych ludzi, którzy myślą, że kupują produkt, który czyni cuda, czyli „Umożliwia Oglądanie Wszystkich Kanałów Telewizyjnych Za Darmo”.
Albo takie treści:
Opracowana przez inżyniera NASA przy użyciu technologii wojskowej, antena TV Radius posiada niewielki, nowoczesny błotnik, dzięki któremu jest to najbardziej niezawodna i zaawansowana technologicznie antena na rynku. Ale jest jedna główna różnica – pozwala na oglądanie niemal każdego kanału, filmu lub serialu za darmo. Bez abonamentu i całkowicie legalnie.
Reakcja na „nowoczesny błotnik, który pozwala na oglądanie niemal każdego kanału…” powinna być jedna – powinna każdemu zaświecić się czerwona lampka!
I teraz przejdźmy do tego, co najlepsze i najbardziej pomysłowe:
Ale jak można oglądać je za darmo? Sekretem tego jest przepis prawny, o którym żaden operator telewizji kablowej na świecie nie chce, żebyś wiedział. Zgodnie z tym przepisem każdy operator telewizji kablowej oprócz normalnego sygnału telewizyjnego musi dodatkowo zapewnić sygnał bezprzewodowy. Aby nie łamać prawa, operatorzy rozprowadzają ten sygnał, ale w niskiej częstotliwości – więc prawie żadna antena nie była w stanie go wychwycić.
Okazuje się, że jakaś „cudowna” antena to potrafi i to jest sposób, by nabrać potencjalnego użytkownika, który po prostu na tym się nie zna.
Naiwnym klientom przedstawia się temat w taki sposób:
Czy jest to legalne?
TAK! Oczywiście. Jest to całkowicie legalne, ponieważ operatorzy telewizji kablowych rozprowadzają sygnał bezpłatnie.
Oczywiście operatorzy telewizji kablowych nie są zadowoleni z tej sytuacji, ale nie mogą nic z tym zrobić.Prawo wymaga od nich zapewnienia owego sygnału.
Internetowe strony z taką treścią oraz ich liczne kopie na FB, a nawet spreparowane filmy instruktażowe na YouTube [red. jak powyżej – dlaczego Youtube tego nie usuwa?!] to klasyczne „wydmuszki”, a komentarze od niby-użytkowników są fałszywe (nie ma nazwisk, nie można klikać w imiona, a normalnie powinno się dać, itp.), nie można przejść na stronę główną, nie działają żadne linki u góry (Aktualności, itp.), a domena została kupiona z góry pod to, by nabrać klienta. Wszystkie linki kierują do sklepu, tylko po to, by szybko kupić za cenę od 49 euro do 70 euro. Wysyłka najczęściej odbywa się z kraju typu Holandia lub Irlandia. Klient po otrzymaniu po czasie 2-3 tygodni, podłącza do telewizora i wtedy zaczyna rozumieć, na czym to polega. Odbiór, jeśli jest, to wyłącznie wybranych multipleksów NTC, w zależności od tego, jak daleko jest od konkretnego nadajnika DVB-T. Dochodzi jednak do tego, że użytkownik ma problem z odbiorem czegokolwiek, nie mówiąc o płatnych stacjach, które obiecywano, i chciałby zwrócić tę antenę, np. do dostawcy z Holandii przysłaną z adresu… nieznanego. Koszty, kolejne problemy i pieniądze stracone – tak to mniej więcej działa.
Na wielu forach temat ten jest opisywany dość bezlitośnie.
Można to określić tak, że oferta ta ma wyjątkowo dobrze napisany tekst, by kupujący myślał, że nabywa jakąś kosmiczną technologię, dzięki której będzie mógł oglądać płatną telewizję za darmo. Rozczarujemy naiwnych, że to tylko zwykła pokojowa antena DVB-T i to najczęściej bez wzmacniacza (czasami taka ładna, cienka, bo „amerykancka” prosto z US Army).
Szczerze: w Chinach taka antena pokojowa kosztuje kilka dolarów, a nie 49-70 euro.
Zdjęcia wykorzystane w artykule pochodzą ze strony producenta anten MOHU Leaf i z archiwum SAT Kuriera.
- HP
głupich nie sieją tylko sie rodzą.