Czy jest droga na skróty?
Często spotykamy się z pytaniami od klientów i użytkowników satelitarnych instalacji antenowych: czy sygnał z anteny satelitarnej można wzmocnić? Odpowiedź brzmi: tak, ale nic to nie da dla przeciętnej instalacji antenowej. W ofertach sklepów ze sprzętem tv-sat dostępne są wzmacniacze, zwykle montowane na drodze pomiędzy konwerterem a odbiornikiem. Cały problem w tym, że – jak to mówi stare przysłowie – z pustego to i Salomon nie naleje. Jeśli już przy antenie nie ma sygnału, to i po zastosowaniu wzmacniacza go nie będzie. To wynika z prostego faktu, że tego typu wzmacniacze podbijają i sygnał, i szum. Zatem mamy większą „moc” sygnału (RF Level), ale stosunek sygnału do szumu pozostaje bez zmian, bo podniosło się i jedno i drugie. A to jest nasza „jakość” sygnału, czyli drugi pasek w wielu modelach odbiorników cyfrowych.
Niestety, ale w tym temacie nie ma drogi na skróty – albo poprawimy instalację antenową (większa czasza, skręcenie konwertera jeśli to możliwe), albo sygnał będziemy mieć jaki mamy, w porywach można go co najwyżej wzmacniaczem przesterować.
Ale w takim razie rodzi się inne pytanie: po co w ogóle są wzmacniacze sygnału satelitarnego, jeśli „nie działają”? Otóż działają, ale służą do czegoś zupełnie innego. Jak wiadomo, każdy przewód antenowy ma swoją tłumienność. Jeśli potrzebujemy wykorzystać duży odcinek przewodu, np. 50 m, to choć na wyjściu konwertera sygnał jeszcze mamy, to przy tak długim odcinku kabla po drodze zostanie on wyraźnie wytłumiony. I właśnie tu wkracza rola prostych wzmacniaczy, podbijając i sygnał, i szum pozwolą skompensować stratę wynikającą z tłumienności przewodu – on po drodze ten „podbity” sygnał stłumi, dając (w założeniu) akceptowalny efekt końcowy (choć zależy to także od innych czynników, tego typu złożone instalacje należy konsultować z profesjonalnymi instalatorami).
Eksperyment praktyczny
Oczywiście jeśli suche, teoretyczne stwierdzenia nie byłyby wystarczająco przekonywujące, przygotowaliśmy stosowny eksperyment z dwiema markami wzmacniaczy: Axing SVS 2-01 oraz DSE SLA-100. Obydwa oferują wzmocnienie na poziomie 20 dB.
Jako odbiornik wykorzystano kartę DVB TBS 6925 wraz z oprogramowaniem CrazyScan, które umożliwia wykonanie prostego pomiaru poziomu wejściowego sygnału oraz stosunku sygnału do szumu. Do prób wybrano zakres częstotliwości od 12,420 do 12,520 GHz, a pomiary SNR realizowano dla sprawiającego problemy tp. 89 (12,476 GHz, pol. H, SR: 29900, FEC: 3/4; DVB-S2/8PSK), gdzie jest min. BBC Brit w HD.
Wzmacniacze instalowano w dwóch scenariuszach – na krótszym (ok. 3 m) oraz dłuższym (ok. 10 m) odcinku przewodu antenowego.
Przed instalacją wzmacniacza na wykresie w oknie głównym CrazyScan wartości poziomu sygnału zawierały się w zakresie 59,5 (brak sygnału) do 52,5 dBm.
Instalacja Axinga na krótkim przewodzie dała wyniki w zakresie 52,5 dBm do 42,5 dBm, a na dłuższym przewodzie 53,5 dBm do 46,5 dBm. Widać skok, ale wejście do analizy konstelacji i parametrów w programie CrazyScan szybko rozwiewało złudzenia. Na krótkim przewodzie CrazyScan miał nawet problemy, żeby w ogóle odebrać sygnał! A gdy już się to udało, to stosunek SNR był nawet gorszy (wyjściowo 13,7 do 13,9 dB, a po zastosowaniu wzmacniacza… spadł do 13,4 dB). Na dłuższym przewodzie wynik SNR był porównywalny, czyli choć zyskaliśmy „siłę”, to nie zyskaliśmy wcale „jakości” i tak naprawdę zastosowania takiego wzmacniacza przy zwykłej instalacji nawet nie poczujemy.
DSE dawał zbliżone efekty. Poziom wejściowy wzrastał (krótki przewód od 52 dBm do 41 dBm, długi 53 dBm do 45,5 dBm), ale na końcu stosunek sygnału do szumu nie poprawił się nic a nic.
Wnioski
Nie ma dróg na skróty. Jeśli sygnału nie ma już na wyjściu konwertera, to cudownie się nie stworzy. Wzmacniacz podbije zarówno użyteczny sygnał jak i szumy, dając na koniec owszem mocniejszy poziom, ale w ogólnym rozrachunku nie zmieni stosunku sygnału do szumu (co najwyżej go pogorszy, jeśli sygnał przesterujemy) i odbiór na koniec nie będzie lepszy.
- Jerzy Kruczek