Dwa lata opóźnienia ma już budowa 23-kilometrowego odcinka S19 między Lublinem a Lubartowem. Częścią tego fragmentu ekspresówki jest obwodnica Niemiec. Wykonawca wciąż czeka na decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej. Bez tego dokumentu nie może on rozpocząć prac.
Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, to na początku 2022 r. rozpoczęłyby się roboty drogowe przy budowie trasy S19 łączącej Lublin z Lubartowem, a kierowcy skorzystaliby z niej pod koniec 2024 roku. Wiemy już, że tak się nie stanie. Wykonawca inwestycji – Mota-Engil Central Europe – nadal nie otrzymał od wojewody lubelskiego decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej.
– Uzyskanie decyzji ZRID oznacza możliwość rozpoczęcia prac po wcześniejszym przekazaniu placu budowy – wyjaśnia rangę dokumentu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Taki wniosek na biurko wojewody trafił w kwietniu 2023 r. Pierwotnie miał się tam znaleźć w październiku 2021 r. Co spowodowało opóźnienia?
– Konieczność dokonania w swoich rozwiązaniach korekt założeń projektowych w rejonie miejscowości Ciecierzyn, w stosunku do tego, co wynikało z warunków postępowania przetargowego. Wpływ miały także inne okoliczności takie, jak np. zmiana lokalizacji obiektu inżynierskiego w sąsiedztwie stacji kolejowej Bystrzyca oraz zaprojektowanie usunięcia licznych kolizji z infrastrukturą techniczną – informuje Łukasz Minkiewicz, rzecznik lubelskiego oddziału GDDKiA.
W Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim zapytaliśmy na jakim etapie jest procedowanie złożonego przez wykonawcę zadania wniosku.
– Jest w trakcie analizy – przekazała nam Agnieszka Strzępka, rzecznik wojewody.
Jak się dowiedzieliśmy, inwestor złożył pismo o ponowną ocenę oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko. Sprawa trafiła zatem do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie, która wezwała GDDKiA „do uzupełnienia braków w przedłożonym raporcie oddziaływania na środowisko”.
– W odpowiedzi na niniejsze wezwanie do urzędu wpłynęło uzupełnienie w formie aneksu, które poddawane jest analizie – tłumaczy Cezary Wierzchoń, rzecznik prasowy RDOŚ w Lublinie.
Na tę chwilę nie wiadomo, ile potrwa ten proces. A przeprowadzenie przez RDOŚ oceny oddziaływania na środowisko to warunek niezbędny do tego, żeby wojewoda mógł wznowić postępowanie o wydanie zrid. Gdy opinia RDOŚ będzie już gotowa, a wojewoda dostanie komplet dokumentów, na wydanie decyzji zrid będzie miał trzy miesiące.
– Wobec powyższego nie ma możliwości ustalenia przewidywanego terminu wydania decyzji – kwituje Strzępka.
GDDKiA szacuje, że może to się stać w pierwszym półroczu 2024 r.
– Zgodnie z kontraktem, wykonawca ma 19 miesięcy na zrealizowanie robót od momentu wydania decyzji zrid i przekazania placu budowy. Do tego czasu nie wlicza się okresu zimowego od połowy grudnia do połowy marca – opisuje Minkiewicz.
A to oznacza, że zakończenie inwestycji może nastąpić w 2026 r. To o dwa lata później niż początkowo zakładano.
Trasa będzie miała ok. 23 kilometry długości, zacznie się w obecnym węźle Rudnik a skończy na istniejącej obwodnicy Lubartowa. Powstaną na niej 32 obiekty inżynieryjne. Koszt budowy to 835,7 mln zł.
W miejscu obecnego skrzyżowania DK19 z drogą wojewódzką 815 powstanie węzeł Lubartów Północ, a na przecięciu z drogą powiatową prowadzącą do Kozłówki węzeł Lubartów Zachód. Dalej ekspresówka pobiegnie nowym śladem i od wschodu ominie Niemce. Na przecięciu z drogą wojewódzką do Jawidza powstanie węzeł Niemce Wschód, a w okolicy obecnego skrzyżowania z drogą powiatową prowadząca do Leonowa – Niemce Południe.
Ekspresówka będzie miała dwie jezdnie, na każdej kierowcy będą mieli do dyspozycji pod dwa pasy ruchu (zostanie zostawiona też rezerwą pod trzeci pas).
Częścią trasy będzie obwodnica Niemiec. Z danych GDDKiA wynika, że przez miejscowość przejeżdża w ciągu doby (odcinek od ul. Szkolnej do Ciecierzyna) łącznie 27 060 samochodów. Efekt? Korek ciągnie się w godzinach szczytu nawet od Ciecierzyna do Wandzina.
– Obwodnica to konieczność. Pozwoli zaoszczędzić kierowcom sporo czasu i nerwów, które są mocno nadszarpnięte, zwłaszcza w godzinach popołudniowego szczytu – nie ma wątpliwości pani Ewelina, nauczycielka geografii, która codziennie dojeżdża spod Radzynia Podlaskiego do pracy w Lublinie.
- Jakub Sarek
- kurierlubelski.pl
- fot. Oddział GDDKiA w Lublinie