TELE TECHNIKA

DLA CIEBIE DLA DOMU DLA FIRMY

Autor: TELE TECHNIK

Internet

Pokazali, że Polacy walczą z SMS-owymi oszustami. Ty też możesz pomóc

Dopiero zaczęliśmy luty, a już otrzymujemy pozytywne informacje podsumowujące ubiegły miesiąc. Nowe dane potwierdzają, że Polacy masowo walczą z oszustami, którzy wysyłają podejrzane SMS-y.

Pokazali, że Polacy walczą z SMS-owymi oszustami. Ty też możesz pomóc
Pokazali, że Polacy walczą z SMS-owymi oszustami. Ty też możesz pomóc

Pod koniec listopada ubiegłego roku polski rząd wykonał ogromny ukłon w stronę obywateli, pokazując, że ważne jest też ich bezpieczeństwo w sieci. Zespół CERT uruchomił bowiem prosty do zapamiętania numer, dzięki któremu można zgłaszać fałszywe SMS-y z treścią, która ma na celu oszukać Polaków. To jeden z kroków, które wykonano dzięki tzw. ustawie antyspoofingowej.

Polacy walczą z oszustami, którzy wysyłają lewe SMS-y. To bardzo dobra informacja

Od listopada 2023 roku działa numer 8080, dzięki któremu można zgłaszać najróżniejsze przykłady SMS-ów, w których oszuści podszywają się pod firmy kurierskie, banki, a nawet instytucje rządowe i nie tylko. Rozwiązanie jest z nami stosunkowo od niedawna, ale jak widać, wykonuje kawał dobrej roboty.

 

CERT Polska poinformował, że w samym styczniu 2024 padł rekord popularności tego numeru. W ciągu pierwszego miesiąca tego roku zgłoszono aż 100 tys. SMS-ów. Tak właściwie jest to drugi pełnoprawny miesiąc, w którym numer działa, co jeszcze bardziej podkreśla jego sukces. Wcześniej był dostępny inny numer telefonu – 799 448 084, który był trudny do zapamiętania, co nie ułatwiało zgłaszania podejrzanych wiadomości.

Od listopada 2023 roku działa numer 8080, dzięki któremu można zgłaszać najróżniejsze przykłady SMS-ów, w których oszuści podszywają się pod firmy kurierskie, banki, a nawet instytucje rządowe i nie tylko. Rozwiązanie jest z nami stosunkowo od niedawna, ale jak widać, wykonuje kawał dobrej roboty.

 

CERT Polska poinformował, że w samym styczniu 2024 padł rekord popularności tego numeru. W ciągu pierwszego miesiąca tego roku zgłoszono aż 100 tys. SMS-ów. Tak właściwie jest to drugi pełnoprawny miesiąc, w którym numer działa, co jeszcze bardziej podkreśla jego sukces. Wcześniej był dostępny inny numer telefonu – 799 448 084, który był trudny do zapamiętania, co nie ułatwiało zgłaszania podejrzanych wiadomości.

Jednocześnie zespół CERT Polska apeluje, że przy zgłaszaniu należy zachować pewne kroki, aby SMS-y były wysyłane prawidłowo. Nie można wysyłać zrzutów ekranów zawierających wiadomości, a należy korzystać z funkcji przekaż lub kopiuj. Jeśli otrzymałeś fałszywego SMS-a, a jeszcze nie zgłosiłeś tego przypadku, to wciąż możesz zrobić. Cały proces jest bardzo prosty i nie wymaga od nas poświęcenia dużej ilości czasu.

Dostałem(am) fałszywą wiadomość SMS z oszustwem. Jak zgłosić?

Jeśli otrzymaliśmy fałszywą wiadomość, to w łatwy sposób możemy ją zgłosić. Tak naprawdę mamy dwie drogi do SMS-owego zgłoszenia (nie ma możliwości dzwonienia na ten numer, chociaż pewien ważny polityk sugerował coś innego): możemy użyć funkcji „prześlij” lub jest też opcja kopiowania.

Zacznijmy od funkcji „kopiuj”, która wydaje się zdecydowanie prostsza dla większości użytkowników. Wystarczy bowiem przytrzymać dymek z treścią fałszywej wiadomości i przycisk guzik kopiuj. Następnie musimy otworzyć nowy czat, wpisać numer 8080 oraz w polu tekstowym przytrzymać palcem, kliknąć wklej i wysłać wiadomość.

Przesyłanie też jest zawsze jakimś rozwiązaniem i zarówno w smartfonach z Androidem, jak i iPhone’ach wygląda bardzo podobnie. W obu przypadkach musimy przytrzymać palcem wiadomość i kliknąć trzy kropki na dole pojawiającego się menu. W smartfonach z Androidem u góry powinna pojawić się opcja prześlij dalej, a na iPhone’ach strzałka na dole i po kliknięciu guzików wyświetli nam się pole do wpisania numeru: tam należy wprowadzić numer 8080.

Niezależnie od tego, z jakiej metody korzystamy, przyczynimy się do walki z internetowymi oszustami, którzy żerują na niewiedzy innych. Numer 8080 jest prostym, ale potężnym narzędziem, dzięki któremu my sami możemy dodać cegiełkę i uchronić innego mieszkańca Polski przed oszustwem.

(źródło: UKE)

Niemniej jednak w następnych miesiącach otrzymamy dodatkową ochronę. Już 25 marca 2024 operatorzy sieci komórkowych będą mieli obowiązek ochrony klientów przez smishingiem (czyli fałszywymi SMS-ami), a pół roku później, 25 września, będziemy też chronieni przed CLI spoofing, czyli oszustwami telefonicznymi.

Play

Play zapowiada ogromne podwyżki. Nowe ceny od 1 marca

W Play zbliżają się podwyżki cen. Operator zapowiada nowe stawki podstawowych usług połączeń głosowych, SMS-ów i MMS-ów. Zmiana obejmie oferty na kartę – głosowe i internetu mobilnego.

 

Play wysyła do klientów ofert na kartę listy informujące o zbliżających się zmianach w cennikach. Operator nie zamieścił jeszcze oficjalnego komunikatu na swojej stronie internetowej, jednak o nadchodzących podwyżkach poinformował użytkownik kwistas z Forum Telepolis, który otrzymał od Playa taki list.

W korespondencji Play pisze, że od 1 marca 2024 zmienią się ceny połączeń, SMS i MMS do krajowych sieci komórkowych i stacjonarnych. Podwyżki obejmą ceny we wszystkich cennikach ofert na kartę: głosowych i internetu mobilnego, świadczonych pod marką Play.

I tak od 1 marca ceny w cenniku usług podstawowych będą wynosić odpowiednio:

  • minuta krajowego połączenia głosowego i wideo do wszystkich krajowych sieci komórkowych i stacjonarnych – 0,79 zł,
  • wiadomość SMS do wszystkich krajowych sieci komórkowych i stacjonarnych – 0,79 zł,
  • wiadomość MMS do wszystkich krajowych sieci komórkowych – 0,79 zł.

Powyższe stawki za rozmowy i wiadomości obejmują także usługi realizowane w roamingu międzynarodowym wewnątrz Strefy Euro oraz ze Strefy Euro do Polski.

Dla porównania – obecnie ceny za te same usługi wynoszą: za połączenie – 0,59 zł, za SMS – 0,39 zł oraz za MMS-y – 0,59 zł. Podwyżki wynoszą więc odpowiednio 20, 40 i 20 groszy. Nie są to kwoty, które pozostaną niezauważone w rozliczeniach klientów Play na kartę. 

Play szykuje jeszcze inne zmiany od marca

To jeszcze nie koniec zmian. Z listu Play wynika także, że od 1 marca 2024 r. zniesieniu ulegną dotychczasowe ograniczenia maksymalnego kosztu minuty połączenia lub całego połączenia z numerami Obsługi Klienta. Opłata za te połączenia będzie rozliczana jak zwykle połączenia telefoniczne w sieci P4. 

Obecny cennik zakłada, że opłata za połączenie z numerami Obsługi Klienta naliczana jest jak za krajowe połączenie głosowe z numerem komórkowym w sieci P4, z zastrzeżeniem, że maksymalny koszt połączenia nie przekroczy 0,29 zł (naliczanie sekundowe) za minutę połączenia oraz 1,50 zł bez względu na długość połączenia. Teraz tych zastrzeżeń już nie będzie.

Kolejna zmiana dotyczy też opłat za transmisję danych w roamingu międzynarodowym w Strefie 1 oraz w Strefie 2. W pierwszej z nich cena za 100 kB wynosić będzie 3,60 zł, a w drugiej – 4,80 zł za 100 kB.

Play informuje także, że od 1 marca zmienią się zasady dotyczące kwot i ważności doładowań w ofercie Formuła Play na Kartę, które w zależności od kwoty doładowania wynoszą:

  • 5-9 zł – na połączenia wychodzące 5 dni i przychodzące 65 dni.
  • 10-24 zł – na połączenia wychodzące 10 dni i przychodzące 70 dni,
  • 25-49 zł – na połączenia wychodzące 30 dni i przychodzące 90 dni,
  • 50-99 zł – na połączenia wychodzące 100 dni i przychodzące 160 dni
  • 100-150 zł – na połączenia wychodzące 150 dni i przychodzące 210 dni.

Bez zmian pozostają opłaty za cykliczne pakiety z paczkami internetu oraz połączeniami i wiadomościami SMS/MMS bez limitu – wynoszą one w zależności od pakietu 30, 35, 40 i 45 zł. 

Aktualizacja – komentarz Play

Do podwyżek w Play na kartę odniósł się sam fioletowy operator, przysyłając nam komentarz w tej sprawie.

Klienci korzystający z Play na Kartę mają wiele możliwości dopasowania oferty do swoich potrzeb. Większość z nich korzysta z paczek minut, danych oraz pakietów bez limitu, które w praktyce zdecydowanie obniżają koszty usług. Obecnie oferujemy m.in. Pakiet S za 30 zł miesięcznie, który zawiera nielimitowane rozmowy, wiadomości SMS i MMS oraz aż 30 GB internetu.

– napisał Krzysztof Sylwerski z Play

Internet

Windows 11 z nowościami. Microsoft kusi użytkowników

Windows 11 otrzymał nową aktualizację. Dostęp do niej mają na razie wyłącznie członkowie programu Insider, lecz na szczęście opublikowano pełną listę zmian i nowości. Dzięki temu możemy zapoznać się z tym, co już wkrótce trafi do wszystkich konsumentów. Muszą oni przygotować się na szereg udogodnień w postaci dodatkowych funkcji, usług czy poprawek działania poszczególnych elementów oprogramowania. Nie zabraknie też kilku niespodzianek dla fanów sztucznej inteligencji. Zerknijmy na to wszystko nieco bliżej.

Windows 11 z nowościami
Windows 11 z nowościami. Microsoft kusi użytkowników

Windows 11 – co wprowadza build 26040?

Microsoft zaprezentował właśnie szczegóły buildu 26040, który trafił właśnie do kanału Canary. Na sam początek warto wspomnieć o wprowadzeniu możliwości uzyskania natychmiastowego dostępu do nowych zdjęć i zrzutów ekranu wykonanych smartfonem. Wystarczy odwiedzić sekcję ustawień oraz zezwolić komputerowi na połączenie się z telefonem za pośrednictwem Bluetooth. Wtedy też na PC pojawi się stosowne powiadomienie po zrobieniu każdego zdjęcia, dzięki czemu łatwiej będzie nim zarządzać, edytować czy udostępniać.

Źródło: Microsoft

Windows 11 wzbogaci się również o funkcję Voice Clarity, która do tej pory była dostępna wyłącznie na urządzeniach Surface. Teraz zyskają ją pozostali użytkownicy, warto więc wiedzieć nieco o jej głównym celu. Mowa tu o „poprawie wrażeń dźwiękowych dzięki najnowocześniejszej technologii AI” poprzez eliminację echa, tłumienie szumów tła i redukowanie pogłosu w czasie rzeczywistym. Najważniejsze jest to, że zbędne jest wyposażanie się w jakikolwiek dodatkowy sprzęt. Opcja ponadto będzie domyślnie włączona, więc internauci powinni automatycznie odczuć poprawę podczas np. rozmów przez różnego rodzaju komunikatory. Pozostaje mieć nadzieję, iż rozwiązanie będzie sprawdzać się w praktyce naprawdę zadowalająco.

Postarano się także o odświeżenie wstępnego ekranu instalacji systemu operacyjnego. Teraz przejście przez początkowe etapy skomplikowanego procesu będzie znacznie bardziej przejrzyste oraz pasujące do ogólnego wzornictwa. Poniżej możecie zobaczyć porównanie przygotowane przez Microsoft.

Źródło: Microsoft

Dano też znać o wsparciu dla najnowszej generacji standardu USB 80 Gb/s. Na samym początku z obsługi skorzystają posiadacze wybranych urządzeń opartych na mobilnych procesorach Intel Core 14. generacji z serii HX. Warto wspomnieć, iż do tej pory wydajność USB4 wynosiła 40 Gb/s, mamy więc do czynienia z pierwszą tak dużą aktualizacją.

Osoby korzystające z wbudowanego Narratora będą zadowolone z wprowadzenia dwóch istotnych zmian. Mowa przede wszystkim o nowym poleceniu klawiaturowym do nawigacji między obrazami znajdującymi się na konkretnym ekranie bądź stronie. Do tego celu można użyć klawiszy „G” lub „Shift + G” by nawigować do przodu lub do tyłu między obrazami w trybie skanowania. Oprócz tego ulepszono rozpoznawanie tekstu na obrazach, w tym pisma odręcznego.

Część zadań będzie łatwiej wykonać

Warto także wspomnieć o usprawnieniach dotyczących funkcji przesyłania obrazu z komputera na inne pobliskie urządzenia. Windows 11 zacznie wyświetlać specjalne powiadomienie zachęcające do skorzystania z tego rozwiązania podczas wykonywania czynności wielozadaniowych. Dostrzeżecie je przede wszystkim w trakcie częstego przełączania się między oknami. Poza tym dokonano drobnych aktualizacji w wysuwanym menu – teraz znajdziecie tam dodatkowe opcje na wypadek problemów z np. wykrywaniem znajdujących się niedaleko monitorów, innych komputerów czy telewizorów.

Źródło: Microsoft

Jeśli zaś chodzi o pozostałe zmiany, to także jest ich całkiem sporo. WordPad na dobre zniknie już z systemu, co było zapowiadane pewien czas temu. Oprócz tego należy wspomnieć o zmianie pozycji przycisku Copilot, który został przeniesiony na prawą stronę paska zadań. Do tej pory znajdowała się tam funkcja „pokaż pulpit” – po aktualizacji będzie ona ukryta, należy ją ponownie aktywować z poziomu ustawień. Tym samym Microsoft chce sprawić, by asystent AI stał się centralnym punktem oprogramowania i wszedł do codziennego użytku większości internautów.

Źródło: Microsoft
Źródło: TELE TECHNIKA

Postarano się także o dodanie kolejnych opcji kompresji. Użytkownicy mogą wybierać spośród pokaźniejszej grupy formatów. Pojawiła się też nareszcie możliwość zmiany wyboru poziomu kompresji i wskazania rodzaju danych, które mają znaleźć się w konkretnym archiwum. To dobra wiadomość.

Jeśli korzystacie często z okna udostępniania w systemie Windows 11, to musicie być świadomi nadciągających zmian. Wkrótce znajdziecie tam opcję udostępniania linków do poszczególnych stron internetowych bezpośrednio za pośrednictwem WhatsAppaGmailaTwittera (X)Facebooka oraz LinkedIna. Poprawiono także szybkość przesyłania poszczególnych plików pomiędzy osobami podłączonymi do tej samej sieci. Wystarczy, że aktywują pobliskie udostępnianie w sekcji szybkich ustawień.

Po kilku latach w końcu zaktualizowano też ikonę Menedżera zadań:

Źródło: Microsoft

Oczywiście nie zabrakło poprawek wielu błędów i wykrycia kolejnych. Jeśli zaś chodzi o termin implementacji nowości u wszystkich użytkowników, to niestety nie jest on znany. Pozostaje więc uzbroić się w odpowiednią dawkę cierpliwości.

 

Inne

Tak Polacy korzystają z Yanosika. Podsumowanie 2023 roku

Z aplikacji Yanosik korzysta ponad 2,5 miliona kierowców. W 2023 roku dokonali oni niemal 18,5 miliona zgłoszeń.

Tak Polacy korzystają z Yanosika. Podsumowanie 2023 roku
Tak Polacy korzystają z Yanosika. Podsumowanie 2023 roku

Twórcy aplikacji Yanosik zdradzają, jak kierowcy korzystali z niej w 2023 roku. Rozwiązanie to nie tylko prowadzi do celu, ale też dostarcza zmotoryzowanym bieżące informacje z trasy, a także umożliwia zgłaszanie zdarzeń. Najpopularniejszymi zgłoszeniami, nanoszonymi przez kierowców, są wypadkiprace drogowezagrożeniapolicjakontrola prędkościzatrzymany pojazdnieoznakowani oraz inspekcja. W zależności od kategorii zgłoszeń, najwięcej ich było w następujących miesiącach minionego roku:

  • inspekcja – marzec,
  • policja – marzec,
  • nieoznakowani – marzec,
  • prace drogowe – czerwiec,
  • kontrola prędkości – lipiec,
  • zatrzymany pojazd – sierpień,
  • zagrożenia – sierpień,
  • wypadki – październik.
Łącznie do systemu Yanosika w 2023 roku wpadło 18 402 544 zgłoszeń od kierowców. Z ogólnych statystyk aplikacji wynika również, że:
  • 1 stycznia 2023 roku był najbezpieczniejszym dniem w roku, na jednego użytkownika aplikacji przypadło najmniej wypadków,
  • 3 lutego 2023 roku odnotowano najwięcej zgłoszeń wypadków na drogach,
  • 19 maja 2023 roku zarejestrowano najwięcej zgłoszeń kontroli prędkości,
  • 24 grudnia 2023 roku do systemu trafiło najmniej zgłoszeń kontroli policji,
  • sierpień 2023 roku był miesiącem, w którym zgłoszono najwięcej robót drogowych.

Yanosik 2023

Yanosik 2023

Kiedy kierowcy jeżdżą z Yanosikiem najwięcej?

W miesiącach wakacyjnych Yanosik odnotował największe liczby użytkowników, którzy korzystają z nawigacji, oraz największą średnią długość trasy: 56-57 km. Mediana długości trasy użytkowników aplikacji, poza sezonem wakacyjnym, oscyluje w okolicach 13 km. To oznacza, że większość kierowców korzysta z nawigacji na co dzień. Największą liczbę użytkowników, korzystających z nawigacji, eksperci z zespołu Yanosik odnotowują w piątki, co stanowi efekt kumulacji wyjazdów weekendowych z użytkiem zawodowym. Natomiast średnio najdłuższe trasy są pokonywane przez kierowców w niedziele.

Yanosik 2023
 
Yanosik 2023

Co najczęściej kierowcy wyszukują w nawigacji Yanosika?

Kierowcy korzystający z nawigacji Yanosika wyszukują różne punkty docelowe, począwszy od nazw miast, skończywszy na dokładnych nazwach ulic. Zgodnie z raportem zespołu mapowego Yanosik, wśród top 5 szukanych w nawigacji miastach w 2023 roku, znalazły się:

Yanosik 2023

Kolejne miejsca dopełniające pierwszą dziesiątkę wyszukiwanych w 2023 roku miast w nawigacji, zajęły: PoznańWrocławKielceRzeszów i Katowice. Wśród punktów docelowych, które wyszukiwali w 2023 roku kierowcy w mapach Yanosika, dominują również takie miejsca:

Yanosik 2023

Internet

Asystent Google idzie do lamusa. Zostanie tylko Bard

Google szykuje się do małej rewolucji. Wygląda na to, że na dobre pożegnamy Asystenta Google, przynajmniej w znanej nam dotąd formie. W niedalekiej przyszłości będziemy rozmawiać tylko z Bardem.

Asystent Google idzie do lamusa. Zostanie tylko Bard

Google już kilka miesięcy temu, podczas premiery smartfonów Pixel 8 zapowiedział, że Asystent Google doczeka się ważnego ulepszenia – zostanie połączony z generatywną sztuczną inteligencją Google Bard. Znany od lat Asystent ma dzięki temu zmądrzeć i pozwoli użytkownikom wydawać komendy i zadawać pytania naturalnym językiem. Sztuczna inteligencja poradzi sobie z błędami w wypowiedzi i przejęzyczeniami, a do tego wykorzysta ulepszony system usuwania szumu tła.

Chociaż od premiery Pixeli 8 Google nie podał nowych informacji na ten temat, szczegóły integracji Asystenta Google z Bardem ujawniała analiza zdekompilowanych plików APK nowych wersji aplikacji Google. Nieaktywne jeszcze, ale już wprowadzane linijki kodu pozwalały podejrzeć proces prac Google’a nad nowym Asystentem.

Analiza poprzedniej wersji pliku APK aplikacji Google, dokonana kilka tygodni temu przez 9TO5Google, pozwalała odkryć frazę „Ні! I’m Assistant with Bard” (czyli „jestem Asystentem z Bardem”). Określenie „Assistant with Bard” pojawiało się też w kilku innych poleceniach, np. ustawieniach Asystenta z Bardem czy pomocy. Teraz to się jednak zmieniło.

Dekompilacja najnowszej wersji aplikacji Google 15.2 ujawniła, że słowo „Asystent” jako nazwa funkcji już w niej nie występuje. Zamiast tego wszędzie używany jest Bard. 

Cześć, jestem Bard, nowy eksperymentalny asystent AI w twoim telefonie. Mogę ci pomóc pisać, planować, uczyć się i więcej…

–tak wita się nowy Bard.

Nazwa sztucznej inteligencji Google pojawia się też wszędzie tam, gdzie dotąd istniało złożenie „Assistant with Bard”. Użytkownik zobaczy więc wkrótce takie komunikaty i polecenia: „Wypróbuj Barda”, „Ustawienia Barda” czy „Bard jest tymczasowo niedostępny”. 

Plany Google nie są jednak do końca jasne. Bard wciąż jest funkcją eksperymentalną, więc na pełne połączenie z Asystentem Google jeszcze trochę poczekamy. Niewykluczone, że dotychczasowy Asystent Google, nazywany też przez firmę „klasycznym”, pozostanie, ale w całkiem innej formie i inne będzie też jego przeznaczenie. Na to wskazywać może ogłoszone tydzień temu usunięcie 17 funkcji z Asystenta Google. Prawdopodobnie część z nich zostanie przeniesiona do Barda.

Z drugiej strony istnienie dwóch asystentów głosowych – Asystenta Google oraz Barda – będzie dla użytkowników mylące, więc gdy sztuczna inteligencja Google doczeka się stabilnej wersji, klasyczny asystent może trafić do lamusa. 

Inne

Kolejne zakłócenia sygnału GPS nad Lubelszczyzną

Ponownie nad Polską odnotowano zakłócenia sygnału GPS. Występują także nad Lubelszczyzną. To kolejny przypadek w ciągu miesiąca. 
Kolejne zakłócenia sygnału GPS nad Lubelszczyzną
Kolejne zakłócenia sygnału GPS nad Lubelszczyzną

Sytuację na bieżąco można obserwować na stronie GPSJAM. Z umieszczonej tam mapy wynika, że problemy występują na wschodnich krańcach Polski. W województwie lubelskim dotyczy to okolic Puław, Dęblina, Radzynia Podlaskiego i Łukowa. Zakłócenia występują też w województwie podlaskim, nad Bałtykiem, w części województw pomorskiego i zachodnio-pomorskiego oraz na pograniczu województw łódzkiego, mazowieckiego i świętokrzyskiego. 

Poprzednie zakłócenia – nie tylko nad Polską, ale też nad częścią Morza Bałtyckiego oraz Litwy, Łotwy i Estonii – miały miejsce pod koniec grudnia. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej wydała ostrzeżenie dla pilotów samolotów o możliwości występowania problemów z systemem nawigacji GPS.

Gmina Niemce

Budowa odcinka S19 Lublin-Lubartów złapała dwuletni poślizg

Dwa lata opóźnienia ma już budowa 23-kilometrowego odcinka S19 między Lublinem a Lubartowem. Częścią tego fragmentu ekspresówki jest obwodnica Niemiec. Wykonawca wciąż czeka na decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej. Bez tego dokumentu nie może on rozpocząć prac.

Budowa odcinka S19 Lublin-Lubartów złapała dwuletni poślizg
Budowa odcinka S19 Lublin-Lubartów złapała dwuletni poślizg

Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, to na początku 2022 r. rozpoczęłyby się roboty drogowe przy budowie trasy S19 łączącej Lublin z Lubartowem, a kierowcy skorzystaliby z niej pod koniec 2024 roku. Wiemy już, że tak się nie stanie. Wykonawca inwestycji – Mota-Engil Central Europe – nadal nie otrzymał od wojewody lubelskiego decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej.

– Uzyskanie decyzji ZRID oznacza możliwość rozpoczęcia prac po wcześniejszym przekazaniu placu budowy – wyjaśnia rangę dokumentu Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

Taki wniosek na biurko wojewody trafił w kwietniu 2023 r. Pierwotnie miał się tam znaleźć w październiku 2021 r. Co spowodowało opóźnienia?

– Konieczność dokonania w swoich rozwiązaniach korekt założeń projektowych w rejonie miejscowości Ciecierzyn, w stosunku do tego, co wynikało z warunków postępowania przetargowego. Wpływ miały także inne okoliczności takie, jak np. zmiana lokalizacji obiektu inżynierskiego w sąsiedztwie stacji kolejowej Bystrzyca oraz zaprojektowanie usunięcia licznych kolizji z infrastrukturą techniczną – informuje Łukasz Minkiewicz, rzecznik lubelskiego oddziału GDDKiA.

W Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim zapytaliśmy na jakim etapie jest procedowanie złożonego przez wykonawcę zadania wniosku.

– Jest w trakcie analizy – przekazała nam Agnieszka Strzępka, rzecznik wojewody.

Jak się dowiedzieliśmy, inwestor złożył pismo o ponowną ocenę oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko. Sprawa trafiła zatem do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie, która wezwała GDDKiA „do uzupełnienia braków w przedłożonym raporcie oddziaływania na środowisko”.

– W odpowiedzi na niniejsze wezwanie do urzędu wpłynęło uzupełnienie w formie aneksu, które poddawane jest analizie – tłumaczy Cezary Wierzchoń, rzecznik prasowy RDOŚ w Lublinie.

Na tę chwilę nie wiadomo, ile potrwa ten proces. A przeprowadzenie przez RDOŚ oceny oddziaływania na środowisko to warunek niezbędny do tego, żeby wojewoda mógł wznowić postępowanie o wydanie zrid. Gdy opinia RDOŚ będzie już gotowa, a wojewoda dostanie komplet dokumentów, na wydanie decyzji zrid będzie miał trzy miesiące.

– Wobec powyższego nie ma możliwości ustalenia przewidywanego terminu wydania decyzji – kwituje Strzępka.

GDDKiA szacuje, że może to się stać w pierwszym półroczu 2024 r.

– Zgodnie z kontraktem, wykonawca ma 19 miesięcy na zrealizowanie robót od momentu wydania decyzji zrid i przekazania placu budowy. Do tego czasu nie wlicza się okresu zimowego od połowy grudnia do połowy marca – opisuje Minkiewicz.

A to oznacza, że zakończenie inwestycji może nastąpić w 2026 r. To o dwa lata później niż początkowo zakładano.

Trasa będzie miała ok. 23 kilometry długości, zacznie się w obecnym węźle Rudnik a skończy na istniejącej obwodnicy Lubartowa. Powstaną na niej 32 obiekty inżynieryjne. Koszt budowy to 835,7 mln zł.

W miejscu obecnego skrzyżowania DK19 z drogą wojewódzką 815 powstanie węzeł Lubartów Północ, a na przecięciu z drogą powiatową prowadzącą do Kozłówki węzeł Lubartów Zachód. Dalej ekspresówka pobiegnie nowym śladem i od wschodu ominie Niemce. Na przecięciu z drogą wojewódzką do Jawidza powstanie węzeł Niemce Wschód, a w okolicy obecnego skrzyżowania z drogą powiatową prowadząca do Leonowa – Niemce Południe.

Ekspresówka będzie miała dwie jezdnie, na każdej kierowcy będą mieli do dyspozycji pod dwa pasy ruchu (zostanie zostawiona też rezerwą pod trzeci pas).

Częścią trasy będzie obwodnica Niemiec. Z danych GDDKiA wynika, że przez miejscowość przejeżdża w ciągu doby (odcinek od ul. Szkolnej do Ciecierzyna) łącznie 27 060 samochodów. Efekt? Korek ciągnie się w godzinach szczytu nawet od Ciecierzyna do Wandzina.

– Obwodnica to konieczność. Pozwoli zaoszczędzić kierowcom sporo czasu i nerwów, które są mocno nadszarpnięte, zwłaszcza w godzinach popołudniowego szczytu – nie ma wątpliwości pani Ewelina, nauczycielka geografii, która codziennie dojeżdża spod Radzynia Podlaskiego do pracy w Lublinie.

InneInternet

Mapy Google oszalały. Lepiej poszukaj zamiennika

Irytujący błąd w Mapach Google, który uniemożliwia wskazanie dokładnej lokalizacji użytkownika, powraca – wynika z doniesień. Skarżą się głównie posiadacze xiaomi, ale nie tylko.

Mapy Google oszalały. Lepiej poszukaj zamiennika
Mapy Google oszalały. Lepiej poszukaj zamiennika

Mapy Google to bez dwóch zdań bardzo przydatne narzędzie. Jeśli jednak nie potrafiłoby wskazać lokalizacji użytkownika, by wyznaczyć mu możliwie najlepszą trasę, to straciłoby sens. A tymczasem na taki właśnie problem, jak donosi serwis „Auto Evolution”, skarżą się właśnie niektórzy użytkownicy.

Znacznik wskazujący pozycję użytkownika dosłownie głupieje, pojawiając się w losowych miejscach – czytamy. Przez to punkt początkowy trasy trzeba określić ręcznie. Inaczej wskazania są błędne.

Irytujący błąd w Mapach Google, który uniemożliwia wskazanie dokładnej lokalizacji użytkownika, powraca – wynika z doniesień. Skarżą się głównie posiadacze xiaomi, ale nie tylko.

Mapy Google to bez dwóch zdań bardzo przydatne narzędzie. Jeśli jednak nie potrafiłoby wskazać lokalizacji użytkownika, by wyznaczyć mu możliwie najlepszą trasę, to straciłoby sens. A tymczasem na taki właśnie problem, jak donosi serwis „Auto Evolution”, skarżą się właśnie niektórzy użytkownicy.

Znacznik wskazujący pozycję użytkownika dosłownie głupieje, pojawiając się w losowych miejscach – czytamy. Przez to punkt początkowy trasy trzeba określić ręcznie. Inaczej wskazania są błędne.

 
 
Internet

YouTube bez reklam. Użytkownicy już mają sposoby

Wygląda na to, że plan serwisu YouTube przynosi odwrotny skutek. Użytkownicy zamiast oglądać reklamy lub płacić za wersję Premium, sięgają po bardziej skuteczne blokery reklam, które nadal korzystać z serwisu firmy Google w bardziej komfortowy sposób.

YouTube bez reklam. Użytkownicy już mają sposoby
YouTube bez reklam. Użytkownicy już mają sposoby

Płać lub oglądaj reklamy

YouTube przystąpił do walki z blokowaniem reklam już wiosną tego roku. Najpierw użytkownicy zaczęli otrzymywać powiadomienia o tym, że „wycinanie” materiałów reklamowych narusza warunki korzystania z platformy. Potem pojawiło się odliczanie na banerze, co miało dać pewność, że wiadomość zostanie odczytana. Z kolei w czerwcu tego roku niektórzy użytkownicy serwisu YouTube widzieli ostrzeżenia, że korzystanie z blokera reklam doprowadzi do wprowadzenia limitu na oglądanie filmów (maksymalnie trzy).

Ostatni eksperyment najwyraźniej się powiódł, ponieważ wspomniany wyżej limit zostanie wprowadzony globalnie. Skutek? Internauci wcale nie pchają się drzwiami i oknami do płacenia za subskrypcję YouTube Premium, co właśnie drożeje w Polsce i wielu innych krajach, czy oglądania na tej platformie filmów przerywanych mniej lub bardziej irytującymi reklamami. Zamiast tego sięgają po inne rozwiązania.

Ostatni eksperyment najwyraźniej się powiódł, ponieważ wspomniany wyżej limit zostanie wprowadzony globalnie. Skutek? Internauci wcale nie pchają się drzwiami i oknami do płacenia za subskrypcję YouTube Premium, co właśnie drożeje w Polsce i wielu innych krajach, czy oglądania na tej platformie filmów przerywanych mniej lub bardziej irytującymi reklamami. Zamiast tego sięgają po inne rozwiązania.

Internet

YouTube spowolni całą witrynę, gdy użyjesz blokera reklam

YouTube zaczyna sprawiać użytkownikom coraz więcej problemów. Tym razem zauważono, że osoby korzystające z blokerów reklam borykają się z powolnym działaniem całej platformy. Mowa nie tylko o odtwarzaczu materiałów wideo, ale także innych elementów interfejsu. Jedynym rozwiązaniem jest wyłączenie zainstalowanych wtyczek lub przejście na płatny abonament. Społeczność ma jednak nieco inne zdanie i wzywa przedstawicieli serwisu do zmiany tej kontrowersyjnej polityki.
YouTube spowolni całą witrynę, gdy użyjesz blokera reklam
YouTube spowolni całą witrynę, gdy użyjesz blokera reklam

YouTube nie przestaje walczyć z blokerami reklam

YouTube od co najmniej kilku miesięcy prowadzi zaognioną walkę z blokerami reklam. Osobiście korzystam z wbudowanego w przeglądarkę rozwiązania i działa ono w kratkę. Jednego dnia nie widzę żadnych spotów, a drugiego muszę wyłączyć wtyczkę. Wygląda więc na to, że serwis wciąż pogrywa sobie z internautami i nieustannie zachęca ich, by jednak przecierpieli kilkanaście sekund irytujących materiałów bądź zapłacili kilkadziesiąt złotych za abonament. To zrozumiałe, choć miejscami zaczyna zakrawać o agresję.

Swego czasu dawaliśmy Wam znać, iż użytkownicy przeglądarki Firefox skarżą się na kilkusekundowe opóźnienie odtwarzania filmów. Działo się to w momencie obecności blokerów reklam i Google potwierdziło te doniesienia. Teraz sprawa jest jeszcze poważniejsza, ludzie korzystający z forum Reddit zaczęli zgłaszać następne przeszkody. Mowa o spowalnianiu całej witryny, co tak naprawdę uniemożliwia komfortowe przeglądanie dostępnych tam treści. O co dokładnie chodzi?

Źródło: Reddit (u/NightMean)

Wygląda na to, że coraz odważniej stosowany jest środek zapobiegawczy w postaci właśnie spowalniania platformy w momencie wykrycia blokerów reklam. Serwis określa bowiem ten stan jako „nieoptymalne oglądanie” i próbuje zmusić internautów, by zmienili swoje nawyki. Jak możecie zobaczyć na powyższym materiale wideo, YouTube nagle staje się bardzo opóźniony i nie reaguje na wykonywane akcje. Wszystko zmienia się w momencie, gdy użytkownik wyłączy rozszerzenie blokujące wyświetlanie reklam. Wtedy strona natychmiast budzi się do życia.

Problem dotyka coraz więcej osób

Osobiście nie doświadczyłem tego problemu, ale liczne wpisy sugerują, że kłopot zaczyna robić się powszechny. Filmy buforują się bardzo wolno, podglądy ładują się w nieprawidłowy sposób, są też błędy przy przejściu do trybu kinowego bądź pełnoekranowego. Po prostu nie jest za ciekawie i tak naprawdę trudno stwierdzić czy taka zmiana zostanie wprowadzona na stałe. Może to jest sposób YouTube na ominięcie pozwów dotyczących nielegalności obecności systemu sprawdzającego czy ktoś ma zainstalowany bloker reklam?

Jeśli zaś chodzi o techniczne sprawy, to cały problem ma swoje źródło w sztucznym limicie czasu zapisanym w kodzie samego serwisu. Sprawia on, że witryna działa tak, jak przy słabym połączeniu internetowym. Podobny zabieg można było obserwować już w ubiegłym roku, lecz wygląda na to, że teraz YouTube rozszerzył działanie „nowości” na innych internautów.

Jedynym rozwiązaniem jest wyłączenie blokerów reklam lub zdecydowanie się na abonament Premium – coraz częściej widzę jednak głosy, że użytkownicy nie chcą płacić platformie podejmującej tak antykonsumenckie kroki. Coś w tym jest, choć i tak najgorsze w tym wszystkim jest to, że YouTube ma tak naprawdę monopol i nie zanosi się na to, by powstał serwis mający choćby najmniejsze szanse w starciu z takim gigantem.

Może kiedyś się to zmieni?